Pewien stary wyjadacz dziennikarstwa internetowego powiedział kiedyś, że wstydzi się za redagowany portal, a wszystkich wchodzących na witrynę czytelników uważa za idiotów. Nie jest ważne, co publikujesz. Ważne, żeby idioci klikali. Prawda?
Redakcje funkcjonujące w sieci nie działają charytatywnie, a główny zysk czerpią od reklamodawców. Od czego zależy wstawienie reklamy na portalu? Oczywiście od zbudowania oglądalności. Im więcej odsłon, tym lepiej.
Kliknięcie daje zysk
Nie liczy się jakość wejść, ale ilość, a duże statystyki portalu przyciągają reklamodawców, jak magnes. Sytuację ratują algorytmy Google wymuszające treść do przeczytania, zaangażowanie w marketing treści. Każdy czytelnik w dużym stopniu buduje popyt na konkretne publikacje.
I w tym cały problem. Bo więcej, nie oznacza już bardzo dobrze, tylko kontrowersyjnie. Kiedy dziennikarz woli manipulować faktami, aby pobudzić negatywną dyskusję zamiast poświęcić czas na wyszukanie wartościowego tematu, wtedy osiąga sukces rozumiany jako klikalność.
Beznadziejne artykuły otwierają nawet normalni czytelnicy pragnący w dyskusji obalić argumenty nierzetelnego pismaka, ale w tym tkwi właśnie przewaga dziennikarstwa internetowego nad papierowym, bo nawet największa głupota z oglądalnością dostanie sponsora, ba stałą dotację.
Dziennikarstwo “Gotcha”
Od 1982 roku wyróżnia się dziennikarstwo “gotcha (mam cię)”. Technika polega na manipulowaniu rozmówcą podczas wywiadu, aby ten osłabił swoją dotychczasową pozycję, reputację, utracił szacunek. Dziennikarze tworzą też fałszywe historie, pomawiają, preparują materiały w celu zrealizowania polityki redakcji, bez zwracania uwagi na rzetelność, etykę, dobry smak.
Jeden z najlepszych przykładów potwierdzających założenie to wywiady z dr Jordanem Petersonem dostępne powszechnie na YouTube. Ten wielki myśliciel naszych czasów broni się przed absurdalnymi wręcz zarzutami, a jego wypowiedzi przerywa się celowo dla wywołania negatywnych emocji, chaosu. Chociaż dr Peterson broni się wspaniale to prawdopodobnie nie wie, że wywiady pozostawiają pewien niekorzystny wpływ emocjonalny na całej widowni.
Jak to wygląda w praktyce?
- skonfrontowanie rozmówcy z jego własnym cytatem wyciętym specjalnie z kontekstu. Dodatkowy cel to wywołanie szoku, zmieszania i automatycznego przekierowania na obronę, bez możliwości ostatecznego sprostowania ze względu na ograniczony czas antenowy,
- ustawianie afer przez podszywanie się dziennikarzy w inne osoby przynależące do niechcianego, kontrowersyjnego środowiska. Takie zachowanie nie ma nic wspólnego z dziennikarstwem śledczym, tylko z jawną manipulacją zachowaniem otoczenia. Poza tym nagranie takiego materiału wiąże się z późniejszą obróbką, postprodukcją. To etap, na którym tworzy się negatywną narrację pod konkretnego odbiorcę, najczęściej zupełnie nieświadomego podobnych praktyk,
- odbieganie podczas emocjonującej rozmowy od tematu głównego na rzecz zagadnień niekorzystnych dla rozmówcy lub zupełnie nieistotnych dla rozmycia ważności.
Preparowanie faktów
W erze internetu takie manipulacje kończą się tragicznie dla niektórych ludzi (firm, autorytetów, polityków, środowisk), bo fakty przestają kogokolwiek obchodzić. Spreparowana negatywnie wypowiedź przekształca się z czasem w mnóstwo tematów, memów, hejterskich filmów. Nie mogą dziwić zatem pozwy sądowe za nawet najdrobniejsze pomówienia, bo własne dobre imię jest w środowisku znanych osobistości bezcenne. Jeżeli do tej pory uważałeś czytelniku sądowe wyroki w takich sprawach za snobistyczne czas zmienić podejście.
Ograniczona kontrola nad mediami
Dziennikarstwo gotcha umożliwia zburzenie każdego autorytetu, który da się nabrać na zaproszenie, a media faktycznie stanowią czwartą (a może już pierwszą?) władzę, nad którą nikt nie ma kontroli. W sieci sytuacja ma się jeszcze gorzej, ponieważ każda publikacja publiczna stanowi okazję do kompilacji dla zwykłych amatorów zagadnienia. Omawianą metodę uruchamia się zawsze z wielką premedytacją.
Stop nieuczciwości
Wprowadzanie w błąd czytelnika dla zyskania oglądalności to standard. Czy możliwe jest wygranie walki z tym szkodliwym trendem? Media komercyjne należy odrzucić na rzecz niszowych, głównie specjalistycznych kanałów internetowych. To oczywiście rozwiązanie dla bardziej świadomych internautów.
Model manipulacji czytelnikiem działa prawdopodobnie z dwóch powodów.
- obniżenie kosztu prowadzenia redakcji przez zatrudnienie osób niewykwalifikowanych lub przygotowanych tylko do jednego zadania,
- niska czasochłonność przygotowania masowej ilości materiału kontrowersyjnego. Lepiej niszczyć, niż budować.
Wiarygodność to wszystko
Wiarygodność w sieci istnieje, jednak trzeba poświęcić chwilę czasu na dotarcie do niej. Głupota i manipulacja jest wszędzie, dlatego razi w oczy. Uważaj na wybór mediów, bo publiczność przykłada rękę do zarobków pochodzących z kłamliwego materiału. To problem globalny, niezwykle trudny w uświadomieniu.
© 2020, Pisanie Online. All rights reserved Using content without author’s permission is prohibited.